Cz.2
-Lekcja gotowania-
-Lekcja gotowania-
Niektórzy ludzie uciekając od rzeczywistości rzucają się w wir, oczywiście wir pracy. Tak właśnie postanowiła zrobić Lucyna. .. Siedziała właśnie malując paznokcie gdy wszedł Orlicz.
- Wykopali cie z mieszkania ? - Zapytał śmiejąc się. - Możesz zamieszkać u mnie.
- Bardzo śmieszne. - Pokręciła głową. -Ale serio gdybym straciła dach nad głową przyjąłbyś mnie?
- No pewnie. Miałbym obiady.- Powiedział siadając na przeciwko.- Może ktoś by mi w końcu posprzątał. Nie Alex ? - Zapytał Lucynę klepiąc psa po grzbiecie.
- Teraz cie za smucę... Ja nie umiem gotować. - Uśmiechnęła się podle.
- To cię nauczę.
- Chyba żartujesz? - Zaśmiała się.
- Nie. Zapraszam cie dziś do siebie o 17:00 . - Uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Nie mogę dziś...
- Lucyna...?
- Dobra, no dobra. - Uśmiechnęła się . - O Rysiu...
- Nom? - Zapytał radośnie przeżuwając żelki. - Przepraszam ciebie, kochana praca wzywa..
-Słucham?
- ....
- Jak to zabił pan żonę?!
- ....
- Aha... Gdzie pan mieszka?
- ....
- Więc gdzie mieszka pana teściowa?
-....
- Pan jest pijany?
-....
- Naprawdę śmieszne. Do widzenia.
- ....
- Jak to pan nie żartował?! Proszę wszystko na spokojnie...
-....
- Czyli żona pana odeszła, zostawiła dzieci, pan do niech ciał przyjść i ,,nalać jej oleju'', przyszedł pan z dziećmi do mieszkania teściowej, a ona leżała nie żywa.
-....
- Adres...
-....
- Zaraz będziemy.
- I co Lucyno jedziesz? - Zapytał i oparł się kobiecie o biurko.
- Jedziemy. - Wzięła kurtkę i ruszyli.
Dojechali do miejsca docelowego w pół godziny a na miejscu był już Leon.
- Jak to jest możliwe że ty zawsze jesteś pierwszy ?!
- Przeczucie... - Powiedział zdejmując kobiecie obrączkę.
- Tak... - Powiedział z nie dowierzaniem.
- Co tam masz? -Zapytała znudzona Lucyna.
- Zginęła strzału .... Najprawdopodobniej przypadkiem....
- No tak! Ktoś przypadkiem zabił kobietę ?!
- Michaś... Zobaczysz o co chodzi jak zabijesz kobietę...
-Ja nie mam w planach nikogo zabijać... Lucyna... - Pomachał jej ręką przed oczami. - Wyjdźmy na świeże powietrze... Błagam... - powiedział i pociągła Orlicza.
- Odwróć się. - Powiedziała spokojnie.
- No las. Wszędzie las.
- Trawa...
- Świeci się... Skąd wiedziałaś?
- Cicho, przy obrazie za Leonem jest kamera.
- Skąd wiedziałaś?
- Kabel.
- Oj Lucy, Lucy. Jak ja cie kocham...
- Co?
- Nic. - Pocałował ją.
- On, zabójca tam jest...
- Idziemy.
- Nie. To jest za łatwe.
- Masz racje...
..............................................................................................
Sprawa rozwiązała się błyskawicznie, było ogromne zamieszanie a zabójcą była córka pani Kasi.
.............................................................................................
- To co jedziemy?
- Gdzie?
- Do mnie, gotować.
- No ... hm.. okey. - Powiedziała bez uczuć.
- A co ty tak myślisz? Hm...?
- Ja? Nie wydaje ci się. Jedziemy?
- Tak. - Powiedział wziął wszystkie rzeczy i ruszyli.
- Musimy gotować? -Zapytała gdy tylko dojechali?
- A co proponujesz? - Przyciągnęła mężczyznę i zaczęła namiętnie całować...
Kochani przepraszam za nie obecność... Mam nadzieje że wybaczycie :)
- Teraz cie za smucę... Ja nie umiem gotować. - Uśmiechnęła się podle.
- To cię nauczę.
- Chyba żartujesz? - Zaśmiała się.
- Nie. Zapraszam cie dziś do siebie o 17:00 . - Uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Nie mogę dziś...
- Lucyna...?
- Dobra, no dobra. - Uśmiechnęła się . - O Rysiu...
- Nom? - Zapytał radośnie przeżuwając żelki. - Przepraszam ciebie, kochana praca wzywa..
-Słucham?
- ....
- Jak to zabił pan żonę?!
- ....
- Aha... Gdzie pan mieszka?
- ....
- Więc gdzie mieszka pana teściowa?
-....
- Pan jest pijany?
-....
- Naprawdę śmieszne. Do widzenia.
- ....
- Jak to pan nie żartował?! Proszę wszystko na spokojnie...
-....
- Czyli żona pana odeszła, zostawiła dzieci, pan do niech ciał przyjść i ,,nalać jej oleju'', przyszedł pan z dziećmi do mieszkania teściowej, a ona leżała nie żywa.
-....
- Adres...
-....
- Zaraz będziemy.
- I co Lucyno jedziesz? - Zapytał i oparł się kobiecie o biurko.
- Jedziemy. - Wzięła kurtkę i ruszyli.
Dojechali do miejsca docelowego w pół godziny a na miejscu był już Leon.
- Jak to jest możliwe że ty zawsze jesteś pierwszy ?!
- Przeczucie... - Powiedział zdejmując kobiecie obrączkę.
- Tak... - Powiedział z nie dowierzaniem.
- Co tam masz? -Zapytała znudzona Lucyna.
- Zginęła strzału .... Najprawdopodobniej przypadkiem....
- No tak! Ktoś przypadkiem zabił kobietę ?!
- Michaś... Zobaczysz o co chodzi jak zabijesz kobietę...
-Ja nie mam w planach nikogo zabijać... Lucyna... - Pomachał jej ręką przed oczami. - Wyjdźmy na świeże powietrze... Błagam... - powiedział i pociągła Orlicza.
- Odwróć się. - Powiedziała spokojnie.
- No las. Wszędzie las.
- Trawa...
- Świeci się... Skąd wiedziałaś?
- Cicho, przy obrazie za Leonem jest kamera.
- Skąd wiedziałaś?
- Kabel.
- Oj Lucy, Lucy. Jak ja cie kocham...
- Co?
- Nic. - Pocałował ją.
- On, zabójca tam jest...
- Idziemy.
- Nie. To jest za łatwe.
- Masz racje...
..............................................................................................
Sprawa rozwiązała się błyskawicznie, było ogromne zamieszanie a zabójcą była córka pani Kasi.
.............................................................................................
- To co jedziemy?
- Gdzie?
- Do mnie, gotować.
- No ... hm.. okey. - Powiedziała bez uczuć.
- A co ty tak myślisz? Hm...?
- Ja? Nie wydaje ci się. Jedziemy?
- Tak. - Powiedział wziął wszystkie rzeczy i ruszyli.
- Musimy gotować? -Zapytała gdy tylko dojechali?
- A co proponujesz? - Przyciągnęła mężczyznę i zaczęła namiętnie całować...
Kochani przepraszam za nie obecność... Mam nadzieje że wybaczycie :)